Każdego dnia, tuż po przebudzeniu, zanim zanurzysz się w obowiązkach i planach, zatrzymaj się na chwilę. Stań przed lustrem i spójrz sobie w oczy.
Po prostu patrz.
Bez oceniania.
Bez poprawiania włosów, wygładzania skóry, analizowania nastroju.
Utrzymaj kontakt wzrokowy przez minimum dwie minuty.
Tyle wystarczy, by coś w Tobie zaczęło się poruszać — delikatnie, bez pośpiechu.
Wszystko, co się pojawia — myśl, emocja, napięcie, opór — możesz zauważyć… i puścić wolno. Niczego nie musisz z tym robić. W tej praktyce chodzi o obecność. O to, by być ze sobą tak, jak jest się z kimś ważnym. Z kimś, kogo kochasz i akceptujesz z całego serca.
Kiedy poczujesz gotowość, możesz powiedzieć do siebie — na głos lub w myślach:
„Widzę Cię.
Akceptuję Cię taką/takiego, jaka/jaki jesteś.”
A potem po prostu oddychaj.
Bądź.
Co zauważysz po tygodniu?
Pod koniec tygodnia zadaj sobie kilka pytań:
- Czy coś zmieniło się w moim zachowaniu?
- Czy inaczej podchodzę do siebie?
- Jak czuję się w swoim ciele?
- Czy łatwiej jest mi być dla siebie życzliwą/życzliwym?
To są małe zmiany, ale robią wielką różnicę — zwłaszcza wtedy, gdy jesteśmy przyzwyczajone do krytyki, pośpiechu i stawiania siebie na końcu listy.
I na koniec…
Jak to jest dać sobie dwie minuty w ciągu dnia?
Tylko dla siebie.
Bez celu.
Bez poprawiania.
Bez oceny.
Spróbuj przez 7 dni.
Codziennie rano stań przed lustrem i spójrz sobie w oczy. Utrzymaj kontakt zrykowy minimum dwie minuty. Nie oceniaj tego, co widzisz i myślisz. Po prostu bądź ze sobą, jak z najlepszą przyjaciółką, jak z najlepszym przyjacielem.
Wszystko, co się pojawi, możesz zauważyć i puścić wolno. Stojąc przed lustrem, czując gotowość, możesz powiedzieć do siebie w myślach lub na głos, widzę Cię i akceptuję takiego, taką, jakim, jaką jesteś. Pod koniec tygodnia zwróć uwagę, czy coś się zmieniło w Twoim zachowaniu, postrzeganiu, w Twoim samopoczuciu. I takie pytanie dla Ciebie jeszcze na koniec.
Jak to jest poświęcić sobie chwilę w ciągu dnia?




